Pośród nich wymienione zostały tak zasłużone organizacje, jak Kirche in Not, Forum Niemieckich Katolików, Sieć Katolickich Księży czy Chadecy dla Życia, a także katolicka agencja informacyjna Kath.net. Co zresztą nie powinno dziwić, gdyż jak pokazują studia – kontynuuje autor – „wierzący obu Kościołów są bardziej podatni na skrajnie prawicowe zachowania niż bezwyznaniowi obywatele”. Ale uwaga: najbardziej należy strzec się katolików, gdyż studia wykazują, że to oni najbardziej „rzucają się w oczy ze względu na wysoki poziom szowinizmu”.
Konserwatywnych chrześcijan autor nazywa „nową elitą wierzących”, która „przesiąknięta jest złością i nienawiścią wobec inaczej myślących”. Cytując „normalnego” katolika, dziennikarz zarzuca radykalnym wierzącym „niebiblijny kult rodziny, ojczyzny i zewnętrznego kształtu Kościoła”. Cały tekst sprowadza się do tego, aby ukazać wierzących chrześcijan jako grupę kryminalną, którą należy zwalczać dla dobra „normalnych” obywateli.
To nic innego jak powtórka z historii. W ten sam sposób pisały o katolikach gazety propagandowe w Trzeciej Rzeszy lub w krajach bloku komunistycznego. Przy okazji krytykowania chrześcijan przedstawia się wartości, o które oni się upominają, jako elementy skrajnie prawicowe i ekstremistyczne. Te wartości to obrona życia i tradycyjny obraz rodziny. Zatem chrześcijanie broniący godności człowieka przedstawiani są jako ci, którzy przyczyniają się do społecznych niepokojów. Stąd już tylko krok do tego, aby wezwać bezwyznaniowych obywateli do linczu na wierzących.
Chrześcijanie broniący godności człowieka przedstawiani są jako ci, którzy przyczyniają się do społecznych niepokojów
Artykuł liberalnego „Spiegla” nie jest odosobnionym przypadkiem. Przed kilkoma dniami państwowe Radio Bawarskie wyemitowało audycję, której temat brzmiał: „Jak pod przykrywką chrześcijańskich wartości zbiera się ultrakonserwatywna – aż po wrogą demokracji – pozaparlamentarna opozycja, która oddziałuje na społeczeństwo”. Autorka audycji wymienia w niej z nazwiska czołowych niemieckich dziennikarzy katolickich i organizacje, które według niej reprezentują „szerokie pole naiwnych, konserwatywnych obrońców życia i rodziny aż po politycznych, doskonale połączonych lobbystów, kroczących na granicy prawicowego radykalizmu”. W każdym normalnym, demokratycznym społeczeństwie taki artykuł czy audycja byłyby poczytane przez Radę Etyki Mediów za mowę nienawiści lub podżeganie do nienawiści wobec danej grupy społecznej. Być może więc czasy demokracji już minęły. Medialne ataki na katolików występują również w Polsce, gdzie określanie ich jako prawicowych ma wydźwięk pejoratywny. W Niemczech jednak określenie danej grupy społecznej mianem skrajnie prawicowej oznacza przypisanie jej atrybutów nazistowskich, co jest ciosem poniżej pasa. Tak więc katolikom pozostaje jedynie odpowiedzieć na zarzuty atakujących słowami włoskiego pisarza Ignazia Silonego, który stwierdził w ubiegłym stuleciu: „Nowy faszyzm nie będzie głupi i nie powie: «jestem faszyzmem», on powie: «jestem antyfaszyzmem»!”.
Stefan Meetschen |