19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kardynał bez granic

Ocena: 0
6073

Stryj był człowiekiem zwyczajnym, skromnym, pokornym, miał ogromne poczucie humoru i serce bez granic – mówi o kard. Kozłowieckim s. Oktawia ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej.

Kard. A. Kozłowiecki wśród Zambijczyków

– Wychowany był w rodzinie katolickiej, wierzącej, w religijnej atmosferze. Miał dwóch braci: Czesława i Jerzego. Urodzony w 1911 roku, przez pierwsze dziesięć lat życia naukę pobierał w domu, w Hucie Komorowskiej koło Kolbuszowej, potem w słynnym Zakładzie Naukowo-Wychowawczym ojców jezuitów w Chyrowie. Kiedy po czterech latach nauki wyjawił rodzicom zamiar wstąpienia do zakonu jezuitów, ojciec, rozgniewany, bo miał wobec syna inne plany życiowe, przeniósł go na dalszą naukę do gimnazjum im. św. Marii Magdaleny w Poznaniu – opowiada s. Oktawia Kozłowiecka.

Adam znajdował zrozumienie dla swoich planów tylko u babci Marii Janoszyny i u brata Czesława, którzy wspierali go duchowo. W rezultacie po maturze po prostu uciekł z domu wczesnym rankiem, o czym wiedział tylko Czesław. Odprowadził go kawałek drogi, po czym bracia pożegnali się i rozstali. Kardynał opisał to w swoich obozowych wspomnieniach „Ucisk i strapienie” (polskie wydanie WAM 2008). Ojciec wydziedziczył go i prawie osiem lat się z nim nie kontaktował. Pojednanie nastąpiło dopiero w dniu prymicyjnej Mszy św. Adama, w 1937 roku, w kościele parafialnym w Majdanie Królewskim.

– Później jego ojciec stwierdził: „Adaś jest bardzo mądry, i jeśli jezuici nie zrobią go generałem, to są durnie” – opowiada s. Oktawia.

 

Przebaczył oprawcom

Kiedy wybuchła II wojna światowa, ks. Adam Kozłowiecki wraz ze współbraćmi znalazł się w „pogotowiu kapłańskim” w Chyrowie. Podczas bombardowania miasta udzielał rannym namaszczenia olejami świętymi, słuchał spowiedzi, odprowadzał pogrzeby zabitych. Niemcy zaaresztowali go 10 listopada 1939 roku w Krakowie. Najpierw osadzili go w więzieniu na Montelupich, potem w Wiśniczu. W czerwcu 1940 roku jednym z pierwszych transportów trafił do KL Auschwitz, a po sześciu miesiącach do KL Dachau, gdzie kapłanów w wydzielonych blokach traktowano z największym sadyzmem.

– Mój stryj, ks. Leon Stępniak, także więzień KL Dachau w latach 1940-1945, często opowiadał mi o tym niezwykłym jezuicie – mówi dr Anna Jagodzińska z IPN. I przytacza słowa kardynała Kozłowieckiego: „Gdybym nie wierzył w istnienie szatana, Niemcy przekonaliby mnie o jego istnieniu. To zło dla zła, ta nienawiść dla nienawiści, ta przemoc pełna okrucieństwa, pogardy, kłamstwa i obłudy. Tutaj wszyscy, kapo, oficerowie, dosłownie wszyscy biją i kopią jeszcze człowieka, który już upadł pod ich ciosami”. Biskup Franciszek Korszyński napisał, że „ks. Kozłowiecki Adam w najcięższych chwilach zachowywał pogodę ducha, bo w wierze i modlitwie czerpał męstwo nadprzyrodzone”.

Oprawcom przebaczył i spotkał się z nimi po latach. Pytany po wojnie o lata obozowe, odpowiadał krótko i ze znanym sobie poczuciem humoru: „Adolf Hitler zafundował mi kilkuletnie wakacje”. Tę zarejestrowaną wypowiedź zobaczymy wkrótce w kręconym właśnie przez Rafała Wieczyńskiego filmie dokumentalnym o kardynale Kozłowieckim.

 

Walczył o Afrykę

Po wyzwoleniu pojechał do Rzymu, gdzie 15 sierpnia 1945 roku złożył ostatnie śluby zakonne, a następnie w odpowiedzi na apel przełożonych zgłosił się do pracy misyjnej w Rodezji Północnej (dzisiejszej Zambii). Najpierw został „manager of schools” w Kasisi, to jest kierownikiem jedenastu szkół katolickich. Był stale w rozjazdach. Wizytował szkoły w wioskach, do których można było dotrzeć tylko pieszo lub rowerem. Serdecznością i otwartością zjednywał sobie miejscową ludność. Udzielał sakramentów i leczył chorych, czego nauczył się w Dachau. Potem budował szkoły, szpitale, sprowadzał zgromadzenia zakonne męskie i żeńskie.

 

Nie ukrywał w rozmowach z brytyjskimi władzami, 
że Rodezja Północna powinna być niezależna, 
spotkał się nawet z królową Elżbietą II

 

Afrykę nosił w sercu i walczył o los najbardziej pokrzywdzonych. – W latach 50. ubiegłego wieku, w czasach kolonialnych, zwalczał segregację rasową – mówi ks. dr hab. Stanisław Cieślak SJ, autor książki „Kardynał Adam Kozłowiecki” – a w listach do przyjaciół pisał, że wielu białych ulega zarozumiałości, piętnował tworzenie przez nich świata odgrodzonego od „niebiałych”.

W 1955 r. został biskupem. Stał się głosem Afryki. Brał udział we wszystkich sesjach Soboru Watykańskiego II i podnosił tam między innymi kwestię języków narodowych w liturgii. Przez długie lata kierował episkopatem wschodniej i centralnej Afryki. W Zambii był przewodniczącym Papieskich Dzieł Misyjnych. Jan Paweł II bardzo cenił jego pracę i w 1998 roku obdarzył go godnością kardynalską.

– Bronił praw Afrykanów. Nie ukrywał w rozmowach z brytyjskimi władzami, że Rodezja Północna powinna być niezależna. Spotkał się nawet z królową Elżbietą II. Chciał, by przejście od epoki kolonialnej do niepodległości odbyło się bez rozlewu krwi. Brytyjczycy cenili jego wyważoną postawę – mówi ks. Stanisław Cieślak. – Rodezja Północna w 1964 roku uzyskała niepodległość w sposób pokojowy, co jest ewenementem wśród innych krajów Afryki. To także zasługa kard. Kozłowieckiego – podkreśla.

– Przyjmował mnie na lotnisku, kiedy w 1968 roku przyleciałem do Lusaki. Pracowałem w Zambii aż do śmierci kard. Kozłowieckiego – wspomina o. Michał Szuba SJ. – Znał dobrze miejscowe języki. Z pracy wracał bardzo późno wieczorem. Miejscowi mówili o nim: „człowiek niewielkiego wzrostu, człowiek, który ciągle się rusza, jest pełen energii”. To był „ich człowiek”. Był moim arcybiskupem, dopóki sam z tej funkcji nie zrezygnował – opowiada o. Szuba.

Bo w 1969 roku dokonała się rzecz niepowszednia. Jako pierwszy ordynariusz Lusaki abp Kozłowiecki zrezygnował z kierowania diecezją i został „szeregowym” misjonarzem, bo uważał, że dla dobra Kościoła na tym miejscu powinien być Afrykanin. Ustąpił miejsca abp. Emmanuelowi Milingo.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter