28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Misja specjalna

Ocena: 0
2397

Sądziłam, że po niedzielnej Mszy staniemy przed naszym kościołem – wszak plac Zbawiciela to wymarzone miejsce – dzieci założą żółte chusty, tata wyjmie z plecaka puszkę Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia", zawiesi na piersi upoważnienie i rodzina zacznie kwestować.

A ja popatrzę i będę miała temat. Ale Staś z Marysią zażądali od ojca, aby miejscem ich kwesty było samo centrum wydarzeń Dnia Papieskiego: Krakowskie Przedmieście i okolice. – Tato – powiedzieli – tam jest tak fajnie!

To bardzo pouczające: że dzieci widzą atrakcję tam, gdzie dla zmęczonych tygodniem pracy rodziców czy dziadków są tylko rozkopane ulice i przewalający się tłum. Że nie boją się wysiłku, jazdy do centrum, kłopotów z parkowaniem, tłumu nieznanych ludzi, choć na placu Zbawiciela byłaby masa znajomych. – I nie byłoby żadnego wyzwania – odkryłam sama w ramach pouczających wniosków.

Przed wyprawą udało się wnuki nakarmić. Z obiadu zaś – gdzie był też gość z zagranicy i oczekiwał od małych kwestarzy stosownych wyjaśnień – Staś z Marysią wynieśli naukę, że trzeba się postarać, aby ktoś chciał wrzucić do puszki jakieś pieniądze. I trzeba dobrze się postarać, aby to były raczej większe pieniądze niż mniejsze. Raczej dziesięć złotych niż dwa. A może więcej?

A jak się postarać? – Muszę zobaczyć, o co w tym wszystkim chodzi – powiedział gość z zagranicy – i że wam na tym zależy. Że nie tylko umiecie o tym powiedzieć, ale że to jest wasza misja specjalna.

Misja specjalna! Tego było im trzeba!

Kiedy pod wieczór tatuś Stasia i Marysi zadzwonił z relacją, nie ukrywał dumy z dzieci.

– Byli naprawdę świetni – powiedział – angażowali się na sto procent. Nie czekali, kiedy ktoś do nich podejdzie, tylko sami dzielnie zatrzymywali ludzi, pięknie opowiadali o stypendystach, namawiali na większą hojność, nie bali się angielskiego, a że z powodu meczu była masa Irlandczyków, to było kogo namawiać na znaczki ze świętym Janem Pawłem II.

Misja specjalna! Tego nam trzeba!

– Tobie to dobrze – mówią ludzie – wszędzie bywasz i wszystko widzisz na własne oczy. Jesteś w środku wydarzeń. Masz misję.

A przecież każdy z nas ma misję. Akurat w tym numerze „Idziemy” wyjątkowo dużo o niej piszemy, ale ta misja trwa przez całe życie.

– No tak – mówią wtedy ludzie – ale to trzeba jeszcze mieć odwagę, nie każdy ma siłę zabierać publicznie głos czy zakładać stowarzyszenia i kółka.

W mojej parafii obchodzono właśnie półwiecze Żywego Różańca. Cicha, skromna i wymagająca głębokiej pokory formacja. Dźwiga świat. Jedna z pań ma 94 lata, kiedyś była dziennikarką, podobno nawet ważnym redaktorem. Od pięćdziesięciu lat w Różańcu.

Misja specjalna. I wcale nie trzeba wyjeżdżać do Afryki. Jest wszakże jeden warunek, który trzeba spełnić: trzeba tego chcieć.

 

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 42 (525), 18 października 2015 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter