18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Parczew 1564 - drugi wybór Rzymu

Ocena: 0
5951
Homilia abp. Marka Jędraszewskiego wygłoszona podczas Mszy Świętej koncelebrowanej w kolegiacie w Parczewie pod przewodnictwem abp. Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce z okazji 450-lecia przyjęcia przez Polskę dekretów Soboru Trydenckiego
Święto Podwyższenia Krzyża każe nam cofnąć się do wydarzeń, które miały miejsce prawie 1700 lat temu w Jerozolimie. Niedługo po tym, jak w 313 roku cesarz Konstantyn Wielki ogłosił Edykt mediolański, na mocy którego chrześcijanie po trzech wiekach okrutnych prześladowań mogli wreszcie wyjść z katakumb, jego matka, św. Helena, udała się do Palestyny. Szukała tam śladów Chrystusa, a zwłaszcza krzyża, na którym umarł Zbawiciel świata. W sposób cudowny poszukiwania te zakończyły się powodzeniem. Krzyż znaleziono. Nad Golgotą i nad Grobem Chrystusa wzniesiono dwie bazyliki, które 13 września 335 roku zostały uroczyście poświęcone. Nazajutrz, 14 września, po raz pierwszy wystawiono relikwie Krzyża Świętego na widok publiczny. Była to zatem pierwsza adoracja krzyża, która dała początek dzisiejszemu świętu.

Jakżeż głęboko jego treść wyrażają dzisiejsze czytania, mówiące o niezwykłym znaku, który daje ludziom ocalenie od zła. Takim znakiem był dla znajdujących się na pustyni Izraelczyków uczyniony z brązu wąż, umieszczony na wysokim palu. Jak czytamy w Księdze Liczb, jeśli któryś z synów Izraela, ukąszony przez jadowitego, pustynnego węża, „spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu” (Lb 21,9). W domyśle: jeśliby natomiast ktoś nie zechciał na tego węża spojrzeć, niechybnie musiał umrzeć. Do tego właśnie znaku odwołał się sam Chrystus, zapowiadając podczas nocnej rozmowy z Nikodemem swoje zbawcze wywyższenie na krzyżu: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3,14). Także tutaj jest miejsce na pewną domyślną konsekwencję: Syn Człowieczy wprawdzie będzie wywyższony na krzyżu Golgoty, ale życie wieczne stanie się udziałem tylko tego, kto w tym przybitym do krzyża Nauczycielu z Nazaretu uzna mocą swej wiary Zbawiciela świata i Odkupiciela człowieka.

Adoracja relikwii Krzyża Świętego w dniu 14 września 335 roku była właśnie takim aktem wiary obecnych na tej uroczystości chrześcijan w to, że Jezus Chrystus, Boży Syn, został posłany przez Ojca na świat nie po to, „aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17).

Chrzest polski i wybór Rzymu

Całe dzieje chrześcijaństwa są nieustannym, z pokolenia na pokolenie, zwiastowaniem światu tej właśnie prawdy, wyrażającej się w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jest to prawda, która znalazła swój jakże głęboki wyraz w wielkopostnej pieśni: „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka. Kto Ciebie, Boże, raz pojąć może, ten nic nie pragnie, ni szuka”.

Jest to prawda, która ponad tysiąc lat temu dotarła do ziemi Polan, do państwa Mieszka I. Niedługo, za dwa lata, będziemy obchodzić 1050. rocznicę chrztu Polski. Liczne, niekiedy bardzo ciekawe analizy i dyskusje historyków, odnoszące się do tego chyba najbardziej brzemiennego w następstwa dla naszego kraju wydarzenia, ogniskują się wokół powodów, które skłoniły Mieszka do przyjęcia chrztu i rozpoczęcia w jego państwie dzieła chrystianizacji. Zazwyczaj podaje się argumenty o charakterze czysto politycznym. Wyłania się z nich Mieszko jako niezwykle przenikliwy polityk, prawdziwy mąż stanu, niemalże wizjoner dziejowy. Zapewne kimś takim w jakiejś mierze był. Na pewno bez jego w pełni wolnej i suwerennej decyzji o otwarciu się na chrześcijaństwo nie byłoby dzisiejszej Polski. Nie wiadomo nawet, czy naród zamieszkujący Mieszkowe państwo w ogóle by przetrwał. Raczej, a być może: na pewno, nie – jeśli spojrzy się na smutny los połabskich Słowian. Jednakże obok tych rozważań z dziedziny geopolityki, nie możemy nie brać pod uwagę rozważań o charakterze bardziej teologicznym. Znajdziemy je między innymi w wydanym niedawno pierwszym tomie Dziejów Polski, w którym jego autor, profesor Andrzej Nowak, porusza jeszcze jeden „najtrudniejszy do wyrażenia, do opisania [problem]: to kwestia duchowego, zbawczego sensu chrześcijaństwa dla tych, którzy przyjmują naukę Chrystusa. Mieszko z pewnością brał pod uwagę kwestie polityczne, kiedy decydował się na chrzest. Ale czy nie zastanawiał się też nad tym, co przyjęcie nowej wiary znaczyć może dla niego osobiście, jaki sens nadaje jego życiu, jaką mu daje nadzieję? To dotyczy nie tylko samego władcy w roku 966, ale po Mieszku kolejnych pokoleń mieszkańców państwa, którym rządzić będą jego spadkobiercy, a wyposażać duchowo będą następcy pierwszych księży przyjętych na gnieźnieńskim i poznańskim dworze. To nie tylko wybór politycznej drogi, nie tylko wybór kultury, nie tylko nawet historycznej tożsamości, ale wybór wiary – na oczekiwaną wieczność” (t. 1, s. 85).

Wraz z wyborem chrześcijańskiej wiary przed Mieszkiem I musiało stanąć jeszcze jedno pytanie: jeśli chrześcijaństwo, to skąd? Z Rzymu czy z Konstantynopola? Chrześcijaństwo nie było wtedy jeszcze podzielone na Kościół rzymski i prawosławie, nie zachodziły więc wybory dotyczące opowiedzenia się za pewnymi teologicznymi prawdami, na przykład za Filioque czy przeciwko niemu, ani też za lub przeciw uznaniu Piotrowego pierwszeństwa biskupa Rzymu. Prosta odpowiedź, że Rzym był bliżej Poznania czy Gniezna niż Konstantynopol nie tłumaczy wszystkiego. O tym, że – teoretycznie rzecz biorąc – Mieszko mógł szukać misji ewangelizacyjnej dla swego państwa w Konstantynopolu, stolicy chrześcijaństwa wschodniego, która znajdował się dalej niż Rzym, świadczy przykład, na zasadzie odwrotności, z tamtych czasów: księżna kijowska Olga, ochrzczona w 955 lub 957 roku w Konstantynopolu, w celu chrystianizacji swego kraju zwróciła się o pomoc do cesarza Ottona I, a więc do głównego obok papieża przedstawiciela chrześcijaństwa zachodniego. W roku 960 cesarz wysłał na Ruś biskupa Libucjusza z odległej Moguncji, a po jego śmierci arcybiskupa Adalberta z jeszcze bardziej na zachód położonego Trewiru. Ostatecznie jednak, jak wiemy, chrystianizacja Rusi stała się dziełem kniazia Włodzimierza Wielkiego, który zafascynowany pięknem liturgii bizantyńskiej w roku 988 przyjął chrzest z rąk Konstantynopola. Że zaś wpływy chrześcijaństwa wschodniego sięgały także po tereny wchodzące w skład Mieszkowego państwa, a zatem że nie było ono jemu całkiem obce, świadczą odkrycia archeologiczne z 1986 roku w Podebłociu, około 100 kilometrów na południe od Warszawy. Pośród bardzo licznych fragmentów naczyń znaleziono tam trzy tabliczki z końca IX lub początków X wieku. Na największej z nich odkryto pierwszy ślad pisma na ziemiach polskich. Były to greckie litery stanowiące monogram Chrystusa, z dodaną jeszcze literką N. Cały napis można odczytać jako Iesios Christos Nika – Jezu Chryste zwyciężaj.

Właśnie treść tego pierwszego na ziemiach polskich napisu począł urzeczywistniać Mieszko I w swoim państwie, gdy w 966 roku przyjął Chrzest. Zwycięstwo Chrystusa dokonywało się w znaku krzyża, który władca Polan poprzez Czechy przyjął z Rzymu. W przejmujący sposób ukazują to dwa słynne obrazy. Pierwszym z nich jest dzieło Januarego Suchodolskiego ze Złotej Kaplicy w Katedrze Poznańskiej, zawierające znamienny podpis Mieczysław I kruszy bałwany, drugi natomiast wyszedł spod pędzla Jana Matejki. Obraz ten otwierał cykl Dzieje cywilizacji w Polsce i pierwotnie miał nosić tytuł Chrzest króla Mieczysława. Jednakże Matejko postanowił wraz z chrztem Mieszka I ukazać fakt wprowadzenia na ziemie Polan cywilizacji zachodniej. Dlatego też namalowanemu obrazowi dał ostatecznie tytuł Zaprowadzenie chrześcijaństwa. Jego centralną postacią jest Mieszko I, wspierający się lewą ręką o potężny, górujący nad całością kraju Polan krzyż. Natomiast w prawej ręce dzierży miecz, symbolizujący jego władzę. Lewa noga księcia depcze leżący na ziemi rozbity posąg pogańskiego bożka.

Zwycięstwo Chrystusa dokonywało się w znaku krzyża,
który władca Polan poprzez Czechy przyjął z Rzymu

Szczególnym dopełnieniem przyjęcia krzyża z Rzymu było oddanie przez Mieszka I w roku 992 swego państwa pod opiekę papiestwa, na mocy dokumentu Dagome iudex. Dokument ten, jak pisze profesor Nowak, „okazał się niezwykle trwały jako drogowskaz polityki – a może nie tylko polityki władców Polski. Wobec potęgi i ambicji bezpośredniej dominacji ze strony zachodniego sąsiada – cesarstwa, Polska oddaje się w opiekę drugiego istotnego autorytetu w łacińskiej Europie: Stolicy św. Piotra. W ten sposób próbuje chronić niezależność, ale także wskazuje trwały wektor głębszej orientacji – duchowa stolica Polski, jej kulturowy biegun jest w Rzymie, nie w Akwizgranie, Kwedlinburgu czy (wieki później) Berlinie” (t. 1, s. 98). Doniosłość decyzji Mieszka I niezwykle głęboko wyraził Ojciec Święty Jan Paweł II, gdy 20 czerwca 1983 roku po raz pierwszy jako papież nawiedził Poznań: „Zdaję sobie sprawę, że miejsce, na którym stoję, odegrało podstawową rolę nie tylko w historii chrześcijaństwa, ale także w historii państwa i kultury polskiej. Katedra pod wezwaniem świętych Apostołów Piotra i Pawła świadczy o tym, że od początku Kościół na tej ziemi piastowskiej i w całej Polsce związał się z Rzymem. Z Rzymem – nie tylko jako stolicą Piotra, ale także – jako ośrodkiem kultury. Stąd też kultura polska posiada znamiona nade wszystko zachodnio-europejskie”.

Sejm w Parczewie i ponowny wybór Rzymu

Niemal dokładnie 600 lat po chrzcie Mieszka przyszło Polsce raz jeszcze dokonać fundamentalnego wyboru o charakterze religijnym, z porównywalnymi, gdy chodzi o doniosłość, konsekwencjami o charakterze politycznym i kulturowym. Tym razem wybór nie dokonywał się między Rzymem a Bizancjum, ale między Rzymem i powstałymi w pierwszej połowie szesnastego wieku „stolicami” protestantyzmu: Wittenbergą, Augsburgiem i Genewą. Odpowiedzią Kościoła rzymskiego na 95 tez Lutra wywieszonych w 1517 roku na drzwiach kościoła w Wittenberdze, jak również odpowiedzią na liczne wystąpienia innych reformatorów tego czasu, zwłaszcza Melanchtona i Kalwina, poparte przez wielu książąt niemieckich i władze komunalne licznych miast Niemiec i Szwajcarii, był trwający prawie dwadzieścia lat Sobór Trydencki (1545-1563). Sobór zakończył się 4 grudnia 1563 roku, a jego dekrety zatwierdził papież Pius IV, najpierw ustnie 26 stycznia, a następnie bullą Benedictus Deus 30 czerwca 1564 roku.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter