W społeczeństwie stanowym, w którym liczyły się nazwiska, protekcje i majątki, miał niewielkie szanse na sukces. Marzył o wolnym i nowoczesnym państwie polskim. Po śmierci otoczony kultem, dawał wiarę, że ojczyzna się odrodzi.
fot. Iwona BudziakPamiątki po Tadeuszu Kościuszce nieprzypadkowo znalazły się w zbiorach Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Naczelnik insurekcji 1794 r. przez całe swe dorosłe życie był związany z tym rodem, najpierw jako protegowany, z czasem – przyjaciel. Kto wie, czy bez tej relacji zostałby bohaterem dwóch kontynentów i symbolem walki o niepodległość Polski. Obecnie w muzeum trwa wystawa, przygotowana z okazji 230. rocznicy przysięgi Kościuszki na krakowskim rynku. Zgromadzone tam listy, dokumenty, akwarelki jego autorstwa z lat 1792–1816 pokazują go jako człowieka wszechstronnego, liczącego się na ówczesnej scenie politycznej – nie tylko europejskiej – i nieco sentymentalnego.
SZLACHETKA
Pochodził z drobnej szlachty, jego rodzina być może była klientami u sąsiadujących z ich majątkiem Czartoryskich. Dzięki protekcji sąsiadów został przyjęty do Szkoły Rycerskiej, kształcącej elitę intelektualną i wojskową kraju, uczestniczył w niej w kursie inżynierii wojskowej, za namową jej komendanta Adama Czartoryskiego. Z jego też finansową pomocą wyjechał na stypendium do Paryża, gdzie studiował malarstwo i uczęszczał na wykłady z wojskowości. Mimo kompetencji był zbyt biedny, by po powrocie, bez nazwiska i protekcji, przyjęto go do armii.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 17-18 (963), 28 kwietnia 2024 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 26 kwietnia 2024