– Wszystko działa niby dobrze, a tak naprawdę nic nie jest robione tak, jak powinno być –
fot. ks. Henryk Zieliński/IdziemyZ mecenasem Markiem Markiewiczem rozmawia Irena Świerdzewska
Skąd nagle taki wysyp afer? Co się stało?
Dochodzi do ujawnienia afer, które istniały od dawna. Każdy, kto miał do czynienia z reprywatyzacją w Warszawie wie, że była to sfera kompletnie niejasna. Prowadziłem dwie sprawy, z poczuciem, że nie można wiele zrobić dla skrzywdzonych ludzi. Jeszcze rok temu nie spodziewałem się, że sprawa wyjdzie na jaw. Doszło do aresztowania bardzo znanego warszawskiego adwokata, mówię o tym z największym ubolewaniem, bo chodzi o osobę z tej samej korporacji zawodowej. Ten układ nie mógł istnieć bez wsparcia w samorządzie, który jest wszak reprezentantem władzy publicznej. Chodzi więc nie tylko o aferę gospodarczą, ale i o uwiąd samorządu. Wyznaję teorię, że zło nie jest źródłem destrukcyjnych zjawisk. Ich źródłem jest niemożność panowania nad nimi. Wymiana władzy rządzącej daje nadzieję na dobre zmiany. Pojawia się szereg innych spraw, które rok czy półtora roku temu nigdy by się nie ujawniły. Sprawa kradnącego sędziego czy jego żony zapewne zostałaby ukryta. Na początku lat 90. w obozie „Solidarności” – mówię o swoim środowisku, byłem w klubie „Solidarności”, potem w klubie AWS – naprawdę wierzyliśmy, że wolne wybory i usunięcie Rosjan z naszego kraju otworzą drogę do sprawiedliwej Polski. Starsi koledzy śmiali się powątpiewająco i, jak widzę, mieli rację. Minęło wiele lat i teraz zaczynamy wracać do poczucia sprawiedliwości. Stąd, jak trafnie powiedział pan prezydent, jest jazgot i wojna o sprawy, które nie powinny być przedmiotem sporu.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 8 (594), 19 lutego 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 1 marca 2017 r.