Z roku na rok spada liczba młodzieży w Kościele. Jednocześnie przybywa uczestników katolickich festiwali dla młodych ludzi. Czego na nich szukają?
fot. arch. prywatne s. LiliannyW ostatnim dwudziestoleciu liczba osób deklarujących się jako regularnie praktykujące zmniejszyła się o ponad jedną trzecią. Największy spadek religijności zanotowano wśród ludzi młodych. Tak wynika z przygotowanego przez KAI i IDMN raportu „Kościół w Polsce 2023”. Ten sam raport jasno wskazuje, że znacznemu osłabieniu uległ tzw. katolicyzm kulturowy, który coraz częściej zastępowany jest wiarą z osobistego wyboru, opartą na własnych, głębszych doświadczeniach religijnych. Nie od dziś wiadomo, że aby świadomie wybrać w życiu Boga, potrzebne jest silne przekonanie, że warto to zrobić. Lednica, Kokotek, Czerwińsk czy klasztor filipinów na Świętej Górze to tylko przykłady miejsc, w których to przekonanie ma szansę się narodzić.
ZA PAN BRAT
Oferta katolickich festiwali dla młodzieży jest naprawdę bogata. Chociaż każdy z nich ma swój niepowtarzalny klimat, możliwość zasmakowania żywej relacji z Bogiem jest wszędzie ta sama. Istotą organizowanych z rozmachem wydarzeń jest spotkanie z Jezusem i drugim człowiekiem. Nie tylko w modlitwie, głębokich rozmowach, poruszających świadectwach i niecodziennych spowiedziach, kiedy konfesjonałem jest koc, leżak lub skrawek trawy. Również w tańcu, śpiewie i wygłupach.
– Moja znajomość z ks. Michałem z Warszawy, którego poznałam na tegorocznym Festiwalu Życia w Kokotku, zaczęła się od wspólnych żartów. Nawet nie wiem, kiedy „śmieszkowanie” przerodziło się w refleksyjną rozmowę o dostrzeganiu Boga w sobie i innych – wspomina Antonina Marszałek, która na festiwal przyjechała z łódzką wspólnotą „Młodość – Lubię to”.
– Trudno zliczyć, ile dobrych i wartościowych rozmów wywiązało się w kolejkach po wrzątek i do toi toiów – śmieje się s. Lilianna Puciłowska, uczestniczka Lednicy, poznańskiego festiwalu „Paradiso” w Świętej Górze oraz Festiwalu Młodzieży Salezjańskiej Campo Bosco w Czerwińsku. – Śpimy na jednym polu namiotowym, razem jemy, myjemy zęby, modlimy się i odpoczywamy. Możliwość dzielenia ze sobą codziennych, prozaicznych sytuacji sprawia, że czujemy się jak w rodzinie. Młodych ludzi bardzo taka normalność pociąga. Podobnie jak brak barier i dystansu. Myślę, że każdemu na długo zostanie w pamięci widok bp. Piotra Przyborka brodzącego po kolana w błocie. Takie obrazki – a jest ich na festiwalach znacznie więcej! – pokazują młodzieży, że mimo widocznych różnic jesteśmy równi i tworzymy jeden i ten sam Kościół.
– To jest coś, czego młodzi ludzie nie mogą czasem znaleźć w kościołach parafialnych – mówi ks. Kamil Falkowski, duszpasterz młodzieży i diecezjalny asystent Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Archidiecezji Warszawskiej, uczestnik Przystanku Jezus, Lednicy i Campo Bosco. – Na szczęście jest też wiele osób duchownych, które dostrzegają potrzebę towarzyszenia młodzieży na co dzień. Księży, którzy rozumieją, że autentycznej relacji nie nawiążą z poziomu ambony i zza biurka kancelarii parafialnej. Którzy po odprawionej Mszy Świętej, zamiast zrzucać ornat i zamykać się na plebanii, wychodzą przed kościół, szukając kontaktu z wiernymi. Takiego bezpośredniego kontaktu z młodzieżą nie sposób uniknąć na katolickich festiwalach. I chyba właśnie to jest w nich najpiękniejsze!
BEZ KATOLIPY
Relacje to nie jedyny powód, dla którego młodzi ludzie ściągają na Lednicę, do Kokotka i innych miejsc rozsianych po Polsce. Nieodłącznym elementem takich wydarzeń są koncerty, warsztaty, imprezy i aktywności sportowe. Organizatorzy dbają o atrakcyjny przekaz i charyzmatycznych mówców. Na tegorocznych Polach Lednickich gościł były skazaniec Grzegorz Czerwicki, byli Monika i Marcin Gomułkowie oraz znana instagramerka Monika Hoffman. Mocnym i szczerym świadectwem na Festiwalu Życia w Kokotku podzielili się Edyta i Łukasz Golcowie. Z kolei podczas Campo Bosco w Czerwińsku nad Wisłą młodzi z zapartym tchem słuchali historii życia Patryka Galewskiego, „synka” ks. Jana Kaczkowskiego.
– Mimo że świadectwo trwało grubo ponad godzinę, nikomu nie przyszło do głowy patrzeć na zegarek. Siedzieli
na trawie i z otwartymi ustami chłonęli
świadectwo Patryka – wspomina ks. Falkowski. – W Kościele potrzebna jest atrakcyjna oferta dla młodych. Wspólnoty, homilie, multimedia – to wszystko powinno być na poziomie. Młodych nie interesuje „katolipa”. Nie chodzi o robienie z Eucharystii widowiska, ale o zadbanie przynajmniej o dobrego kaznodzieję i jakościową oprawę muzyczną. Na przykładzie festiwali widać, jak młodzież tego potrzebuje.
O tym, że potrzebuje też sakramentu spowiedzi, świadczy ogromna popularność tzw. polowych konfesjonałów. – Kapłani z lednickiego Pola Spowiedzi sprawiali wrażenie, jakby wręcz wyczekiwali kolejnych penitentów – wspomina Filip Pokrzywnicki, wolontariusz misyjny na Lednicy i Campo Bosco.
– W Czerwińsku sakrament pojednania odbywał się na spacerze, trawie czy nawet na leżakach. Niesztampowa forma spowiedzi cieszy się popularnością, bo zapewnia przestrzeń na rozmowę i sprawia, że młodzi czują się wysłuchani – mówi ks. Falkowski. – Do skorzystania z sakramentu uczestników pociąga też przykład innych. No bo jeśli kolega poszedł, to dlaczego i on miałby nie spróbować?
OKO W OKO Z JEZUSEM
Na Filipie każdego roku największe wrażenie robi festiwalowy tłum młodych ludzi zgromadzonych na wspólnej modlitwie. – Blisko 18 tys. osób uczestniczących razem we Mszy Świętej, a potem cisnących się do barierek, by przyjąć Ciało Chrystusa. Na Lednicy, mimo wszystkich atrakcji, to wciąż Eucharystia jest kulminacyjnym punktem programu. Piękno i monumentalność tej chwili nie tylko zapiera dech w piersi, ale i sprawia, że wyjeżdżam stamtąd umocniony.
„Boisko bardziej przyciąga niż kościół” – mawiał św. Jan Bosko. – Na Campo Bosco wzięliśmy sobie tę myśl mocno do serca. Po wyjściu z kaplicy biegliśmy prosto pod scenę. Czasu nie było nawet na siedzenie w telefonach – opowiada ks. Falkowski.
Mecze, dyskoteki, zabawy, olimpiady, pokazy iluzji, kino plenerowe, wieczór uwielbienia czy ekstremalny bieg w błocie albo prysznic z użyciem strażackich szlauchów. Katolickie festiwale przyciągają młodych licznymi atrakcjami. Okazuje się jednak, że to wcale nie one są dla uczestników najważniejsze.
– Nie ma momentu, by przy wystawionym 24 godziny na dobę Najświętszym Sakramencie nie czuwała chociaż jedna osoba – mówi s. Lilianna. – Najwięcej młodzieży przychodzi na adorację wieczorem, gdy zgasną już światła, ucichną śpiewy, rozmowy i tańce. Widok klęczących w ciszy przed Panem Jezusem młodych osób napawa nadzieją. Ale też ujawnia jedno z ich wielkich pragnień: o wierze, która nie jest jedynie pustą, zewnętrzną praktyką, ale świadomą decyzją i żywą relacją z Bogiem.
Katolicki festiwal z założenia ma być tylko bodźcem, początkiem dzieła, które będzie kontynuowane w codzienności. Umocnieni wydarzeniem młodzi rozjeżdżają się do domów, by dzielić się wiarą w swoim otoczeniu. Ale też aby dalej pogłębiać relację z Panem Bogiem: w rodzinach, wspólnotach, grupach parafialnych, dobrych inicjatywach.
– Młodzi ludzie, wbrew temu wszystkiemu, co się o nich mówi, chcą być w Kościele, i to nie tylko po to, by brać. Oni chcą też dawać! – mówi s. Lilianna. Katolickie festiwale pokazują, że żywy Kościół młodych ludzi istnieje. Aby jednak mógł wzrastać, potrzebuje odpowiednich warunków i okoliczności do działania.