29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przeciw biadoleniu

Ocena: 0
5191
– Osoby uzależnione od narzekania są w jakiś sposób związane demonicznie. Szatanowi na pewno zależy na tym, aby ludzie narzekali – mówi o. Wojciech Żmudziński SJ
Z o. Wojciechem Żmudzińskim SJ rozmawia Anna Kosiarska


Jak to jest z tym narzekaniem? Czy narzekamy bardziej, niż czynili to kiedyś nasi rodzice czy dziadkowie?

Z narzekaniem, a dokładnie z narzekaniem wśród chrześcijan jest tak, jak w tym dowcipie: przyszła baba do lekarza i mówi: – Panie doktorze, świat jest taki zły, wszędzie zagrożenia, tak w ogóle jest ciężko żyć, taka jestem jakaś podłamana. – Ale jest pani przecież chrześcijanką. – No tak, no jestem. – I wierzy pani, że Jezus Chrystus zmartwychwstał? – No tak, ale kiedy to było...

No i to jest właśnie takie narzekanie i szukanie tego, co nie tak, co może nam zaszkodzić, co zepsute. Jest to nagminne również w środowiskach katolickich, że bardziej szuka się tego, co złe. Niektórzy potrafią tak o piekle opowiadać, jakby się tam w ogóle urodzili. Z detalami, jak to wszystko będzie. I narzekać na wszystko, począwszy od władz, zamiast się za władze modlić. Skończywszy na swoim własnym podwórku. Natomiast czy narzekamy bardziej, niż narzekano kiedyś? Trudno mi powiedzieć. Ale książeczka dla dzieci, bajka „Kuma Biada”, którą wydaliśmy w ostatnich tygodniach, po raz pierwszy ukazała się w 1947 roku, czyli po wojnie. Napisana została prawdopodobnie tuż przed wojną albo w jej trakcie. I ta bajka Janiny Gillowej mówi o nienarzekaniu. Więc już wtedy temat był aktualny. I jestem w stanie zrozumieć narzekanie ludzi, którzy po wojnie wracali często do swoich zniszczonych domów, ludzi, którzy stracili swoich najbliższych. A jednak ta świeżość chrześcijańskiej pogody ducha była wówczas obecna. I autorka tej bajki zachęca rodziców, by wychowywali dzieci do przyszłości, w której nie będą narzekały.


A co jest złego w narzekaniu?


Jest destrukcyjne, bo człowiek koncentruje się nie na tym, co dobre, ale na tym, co złe. Destrukcyjna jest również związana z nim pewna roszczeniowość. Człowiek, gdy narzeka, to najczęściej myśli, że mu się należy coś więcej, a nie to, co w tej chwili jest. Czyli roszczeniowość i narzekanie czynią człowieka mało przyjaznym. Z człowiekiem, który ciągle narzeka, można właściwie tylko narzekać. Z człowiekiem, który ciągle ma do kogoś pretensje, można tylko wymienić swoje własne pretensje. Tyle się mówi o pięknie świata. Jest tyle dobrych okazji – nawet trudna sytuacja może być taką okazją – by się czegoś nauczyć, by się zmobilizować. Jednak do takiej osoby to nie dociera. Więc narzekanie to jest pewne zaślepienie. Nawet bym się nie obawiał użyć określenia, że osoby uzależnione od narzekania są w jakiś sposób związane demonicznie. Kościoły ewangeliczne pewnie nazwałyby to demonem narzekania. Szatanowi na pewno zależy na tym, aby ludzie narzekali, a nie, żeby zachowywali jedno z przykazań Jezusa, które brzmi: radujcie się.


Amerykanie uchodzą za wiecznie zadowolonych optymistów. Czy mamy być zatem jak Amerykanie? Jak sprawić, by nasza radość była autentyczna?


Autentyczna radość to nie jest uchachana buzia. Autentyczna radość to jest pokój w sercu. To jest dostrzeganie pozytywów nawet w sytuacjach bardzo trudnych, nawet w tragediach. Do dzisiaj Żydzi modlą się przy zmarłym modlitwą Kadisz, wychwalając Imię Boga i wołając głośno, że mimo tragedii, jaka ich spotyka, nie zwątpili w dobroć Boga. Czyli w obliczu tragedii dostrzegają, że jest w tym świecie również coś pozytywnego. Ja pamiętam takie zdarzenie z jednego ze szkoleń dla nauczycieli. Miałem poprowadzić zajęcia w ich szkole na temat pozytywnych stron trudnych sytuacji, ale nauczyciele na drugi dzień szkolenia przyszli o dziewiątej rano bardzo smutni. Niektórzy płakali. Okazało się, że absolwent tej szkoły został w nocy zastrzelony. Był to młody policjant, wszyscy go bardzo dobrze pamiętali. Interweniował podczas wymuszenia haraczu w pewnym lokalu. W tej sytuacji pomyślałem, że powinienem zrezygnować z tematu o pozytywach trudnych sytuacji, bo nie będę przecież mówił o jakichś wymyślonych sytuacjach. W tej chwili nauczyciele przeżywali bardzo trudną sytuację. Zapytałem jednak, co pozytywnego w tym widzą. Poczułem na sobie wzrok „zabijający”, ale na moje szczęście jedna z nauczycielek wstała i powiedziała: „Ja widzę w tym coś bardzo pozytywnego. Pozytywne jest to, że wciąż mamy takich młodych ludzi, którzy gotowi są poświęcić swoje życie, aby nas bronić”. I to jest spojrzenie pozytywne, spojrzenie przez pryzmat wartości, spojrzenie oczyma Boga na sytuację. I wtedy się nie biadoli, nie narzeka. Nie tylko płacze, ale oprócz tego płaczu jest taki pokój w sercu, że ktoś tutaj dał nam przykład, świadectwo. I wiele jest takich trudnych sytuacji, w których da się znaleźć coś pozytywnego. Nie rozwiązanie; my jesteśmy tak zafiksowani, że zawsze szukamy jakiegoś rozwiązania. Ktoś zginie, ktoś umrze. Nie da się tej sytuacji rozwiązać, ale trzeba sobie z nią poradzić. Poradzić sobie z nią po chrześcijańsku to poradzić sobie z nią bez narzekania, z pokojem w sercu, z zadumą, ze wspomnieniem.


Czy wśród młodych ludzi również jest obecna tendencja do narzekania? Czy my jako dorośli zarażamy narzekaniem swe dzieci?


Nie chciałbym popaść w narzekanie nad tym, że ludzie narzekają. Na pewno więcej przykładu ze strony dorosłego, w którym pokazywałby on pozytywne strony różnych sytuacji, pomogłoby dziecku rozwijać się pogodnie. Natomiast gdy młody człowiek patrzy na swoich rodziców wracających z pracy, zaharowanych, narzekających na tę pracę, na szefa, na korki, to ten młody człowiek nie chce być dorosły. Bo jeżeli będzie dorosły, to będzie miał to samo. Będzie miał pracę, która będzie go męczyła, z której będzie niezadowolony. Będzie miał szefa, z którym nie będzie mógł się dogadać. Wszystko będzie nie tak. I jeżeli młody człowiek widzi, że dorosłość polega na tym, że dorosły jest ciągle niezadowolony, ciągle mu mało i ciągle czegoś oczekuje, co nie zostaje mu dane, no to stąd mamy dzieci, które mają i trzydzieści, i czterdzieści lat. I nic dziwnego, że młody człowiek nie chce dorastać, bo nie chce wejść w ten świat tak przykry, tak smutny, pełen zagrożeń i beznadziei.


A jakie są konkretne metody wychowania do nienarzekania?


Ja jestem zwolennikiem wychowania poprzez opowiadanie historii. Rodzice mogą opowiadać dzieciom historie ze swoich lat szkolnych. Bez ubarwiania. O swoich trudnościach. Gdy minęło już wiele lat od trudnej sytuacji, to widzi się ją nieco inaczej. Opowiadanie historii ze swojego życia, dawanie przykładu własnym życiem. Oczywiście, gdy zdarza nam się coś trudnego, to w tym momencie zwykle najtrudniej jest myśleć o tym, jak to może być wartościowe i pozytywne. Ale pomaga w tym rachunek sumienia albo zwykły pamiętnik pisany po to, by nad tym, co się wydarzyło, chwilę się zreflektować, by napisać kilka zdań, spróbować dostrzec w tym coś wartościowego, coś pozytywnego. Dzisiaj taki pamiętnik pewnie nie jest w formie papierowej, tylko w formie blogu w Internecie. Rodzice mogą zachęcać swoje dzieci, by w takim pamiętniku analizowały sytuacje, które się wydarzyły, by próbowały dostrzec nie tylko trud, z jakim się w tej sytuacji spotkały, ale też to, co dobrego może z tego wyniknąć.


Bajka „Kuma Biada” jest adresowana do dzieci w wieku od czterech do ośmiu lat. Czy można trafić z nią również do starszej młodzieży?


Jest tak pomyślana, by oddziaływała zarówno na dzieci, jak i na tych, którzy ją czytają lub odgrywają przed najmłodszą publicznością. Jestem przekonany, że człowiek, zwłaszcza młody, najlepiej się uczy, kiedy uczy innych. Więc naszym zamysłem przy inscenizacji bajki „Kuma Biada” było, by młodzież gimnazjalna, licealna, a nawet i starsza przygotowała teatr kukiełkowy opowiadający właśnie tę bajkę. Do tej pory odbyły się trzy przedstawienia: pierwsze było zrealizowane przez dziewczęta w wieku 14-19 lat z trójmiejskiego domu dziecka, drugie przedstawienie – przez dziewczęta z domu poprawczego w Falenicy, a trzeci spektakl – przez uczniów liceum katolickiego z Falenicy. Przygotowując spektakl, dodatkowo wzbogacony barwną inscenizacją i urozmaicony piosenkami, młodzież pragnęła, aby najmłodsi widzowie nie narzekali w przyszłym życiu i aby dzieci dostrzegały radość życia i jego piękno. W ten sposób, chcąc przekonać innych, człowiek najwięcej się uczy. Gdy uczniowie zapowiadali te przedstawienia, to widać było, jak bardzo się z tym identyfikowali i jak bardzo zachęcali też dzieci do włączenia się później w piosenkę o niebiadoleniu. Uczniowie, realizując ten spektakl, mieli czas na refleksję i na życie jego treścią, szczególnie dziewczęta z domu dziecka, które przez pół roku pracowały nad inscenizacją i przygotowywaniem kukiełek.


Jak można włączyć się w Kampanię Edukacyjną Przeciw Narzekaniu?


Przez całą wiosnę i lato 2015 roku nauczyciele oraz rodzice będą mogli włączyć się w kampanię poprzez czytanie najmłodszym dzieciom bajki „Kuma Biada”. Nasze jezuickie Centrum Arrupe zaplanowało także spotkania z nauczycielami w szkołach i przedszkolach w województwach mazowieckim, pomorskim oraz podlaskim. Istnieje też możliwość wypożyczenia szkole zestawu kukiełek i sceny z ruchomym tłem oraz ścieżki dźwiękowej do przedstawienia. Każdy uczeń może wcielić się w jedną z bajkowych postaci, a każda szkoła ma z pewnością niejednego nauczyciela potrafiącego takie niemal gotowe już przedstawienie przygotować profesjonalnie i bez biadolenia. Zainteresowanych odsyłam do strony internetowej akcji: www.nienarzekaj.org.pl oraz strony centrum www.aruppe.org.


***
Wojciech Żmudziński SJ (1961) – filozof i teolog; założyciel i dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe; redaktor naczelny kwartalnika „Być dla innych”, od dwudziestu lat publikuje w prasie polskiej i zagranicznej artykuły popularyzujące tematykę biblijną oraz integralne podejście do wychowania. Prowadził szkolenia dla nauczycieli w Polsce, Albanii, Egipcie, Włoszech, na Ukrainie, Białorusi oraz na Litwie. W latach 2002-2007 dyrektor Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni; w latach 2004-2014 prowadził w Gdyni poradnię profilaktyki uzależnień.

rozmawiała Anna Kosiarska
fot. Anna Kosiarska
Idziemy nr 21 (504), 24 maja 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter